środa, 19 kwietnia 2017

Stresujące Święta

W 1967 r. dwaj amerykańscy psychiatrzy, Thomas Holmes i Richard Rahe postanowili zbadać, czy stres może prowadzić do choroby. W tym celu zbadali ponad 5.000 pacjentów i prosili ich o odpowiedź na pytanie, czy w okresie ostatnich dwóch lat poprzedzających badanie, doświadczyli jakiegoś istotnego zdarzenia życiowego. Dalsze badania doprowadziły do wyłonienia 43 najbardziej stresujących życiowych zdarzeń. Każde zdarzenie miało nadaną swoją wagę, a cały kwestionariusz, opublikowany później jako Social Readjustment Rating Scale (SRRS), służył do oceny ryzyka zachorowania wskutek stresu. Na 42 miejscu tej listy znajdują się „Święta”.

DLACZEGO ŚWIĘTA SĄ STRESUJĄCE

Jest kilka źródeł stresu związanych ze Świętami. Po pierwsze, Święta kojarzą się z okresem odpoczynku od codzienności, z chwilowym oddaleniem bieżących spraw, z błogą, niczym niezakłóconą „rajską” atmosferą, która spłynie na dom i rodzinę na tych kilka dni. Żeby tak się jednak stało, Święta muszą być dobrze przygotowane. Oto pierwsze źródło stresu – planowanie i przygotowanie świąt. Trzeba mieć wszystko przemyślane i zacząć nie za wcześnie, ale też nie za późno (tu: stres). Zaangażować w przygotowania rodzinę (tu: stres). Kupić wszystko, co potrzebne, następnie przygotować to i owo (tu: stres). W tym czasie odbywa się wielkie sprzątanie (tu: stres). Trwają negocjacje w rodzinie, kto, do kogo, kiedy, na jak długo pojedzie (tu: stres). Wreszcie, kto, koło kogo usiądzie (tu: stres). itd. itd. Święta muszą być idealne! No właśnie… perfekcjonizm jest ogromnym źródłem stresu w życiu, a w takim szczególnym momencie w roku, po prostu przygniata perfekcjonistę. Schematy społeczne wzmacniają tylko napięcie… w telewizji oglądamy pięknych, uśmiechniętych, radosnych ludzi bez skazy, zadowolonych z siebie, zrelaksowanych, w pięknych wnętrzach lub krajobrazach… to zobowiązuje… tu: stres…

No dobrze, a zastanawiał się ktoś, jak to się dzieje, że w Święta mamy być tacy zrelaksowani, odpięci od internetu i telefonu, na luzie, a tymczasem na co dzień jesteśmy napięci zadaniami, terminami… biegniemy wręcz, zamiast iść… i nagle z dnia na dzień STOP – teraz będzie relaks… gwałtowne wyhamowanie… kiedyś w Święta wchodziło się powoli… przygotowania do Świąt zaczynały się właściwie już następnego dnia po poprzednich Świętach, a kulinaria obsługiwane były na bieżąco przez cały rok, np. grzyby zbierało się w sezonie, a przed Świętami były „jak znalazł”… po prostu były… teraz grzyby muszą się znaleźć na liście zakupów. Dom powoli nabierał sznytu – zapachy znad kuchni, poprzedzone wcześniejszym zapachem pastowanych podłóg… niestety, nie funkcjonujemy już w takim rytmie, żyjemy „ostrą jazdą” cywilizowanego życia, które w piątek jeszcze każe nam domykać tematy w pracy, a w sobotę już się relaksować w domu… ostre hamowanie… brak okresu swobodnej adaptacji… to się nie dzieje harmonijnie, mamy więc kolejne, ważne źródło stresu.

Przeżyliśmy to – mamy Święta! Dzisiaj! Spotkanie z rodziną… uff… różnie bywa w rodzinach, ale nie we wszystkich rodzinach jest kolorowo… bywa, że rodzina jest z gruntu zgrana, ale istnieją drobne smaczki, które nie mają swojej szansy przekształcić się w swobodny żart, akceptowany przez wszystkich, a stają się źródłem żywej, polaryzującej polemiki… tutaj, co kto wybiera… sprawy religijne, polityczne, dobre życiowe rady, niedobry zięć i prześladująca teściowa… różne wrażliwe tematy… do tego parada kogutów – kto jaki ma samochód, gdzie był ostatnio za granicą, ile wydał na… na cokolwiek… jakie to ma znaczenie na co… ważne ile… żeby „tamtym” dopiec (to taka polska specjalność)… Bywają też rodziny, w których od razu wiadomo, że wszyscy przyjeżdżają dla Matki, ale między sobą różnią się zasadniczo w podstawowych sprawach, więc lepiej nie sadzać ich koło siebie… Mimo wszystko, są Święta, każdy stara się uszanować ten „święty” czas… stara się, ale nie zawsze się udaje… zatem, spotkanie z rodziną może być kolejnym, poważnym źródłem stresu, którego w niektórych rodzinach po prostu nie da się uniknąć.

Może się też darzyć, że są to „pierwsze Święta po”… np. po odejściu bliskiej osoby, po rozwodzie, po odejściu dzieci z domu, po przejściu na emeryturę… to również są okoliczności potęgujące świąteczny stres. Jeszcze gorzej jest tym, którzy Święta spędzają samotnie, a tęsknią… chodzi tu zarówno o samotność dosłowną, czyli fizyczny brak innej osoby, jak i samotność emocjonalną, która wyraża się brakiem dobrego porozumienia, oddaleniem, poczuciem braku więzi. Samotność jest źródłem wielkiego cierpienia… Warto o tym pamiętać, kiedy mijamy starszą wiekiem sąsiadkę.

JAK PRZETRWAĆ ŚWIĘTA BEZ STRESU

Obniż poprzeczkę – nie wszystko musi być tak perfekcyjnie. Zrób listę priorytetów. Skup się na realizacji najważniejszych oraz najbardziej „magicznych” kwestii. Zaangażuj innych w przygotowania. Pamiętaj, żeby zacząć „nie za późno”. Pewne sprawy, możesz mieć w myślach przez cały rok i wykorzystywać nadarzające się okazje, np. zakupowe. Postaraj się – jeśli to tylko możliwe – zwalniać tempo życiowe z pewnym wyprzedzeniem, nie z dnia na dzień. Nie utrzymuj z nikim napięcia, żeby w chwili wejścia w świąteczny czas, mieć czyste relacje. Planując przygotowania – zarezerwuj tzw. czas dla siebie.

CO ZROBIĆ, JEŚLI – MIMO STRAŃ – NIE UDAŁO CI SIĘ UNIKNĄĆ STRESU

Idź na terapię – jeśli nie możesz zmienić otaczającej Cię rzeczywistości, może zmienić sposób w jaki w tej rzeczywistości funkcjonujesz… co wybierasz, jak o tym myślisz, co robisz, co przeżywasz i w jaki sposób… i jeszcze więcej… jeszcze więcej możesz zmienić w sobie, żeby Ci się lepiej żyło…

ALE JA NIE JESTEM ZESTRESOWANA / ZESTRESOWANY

Taaak??? No to zrób sobie test Holmes’a i Rahe’a… tak, ten sam, o którym pisałem na początku – Social Readjustment Rating Scale (SRRS). Robi się go prosto: czytasz listę 43 wydarzeń życiowych. Przy każdej pozycji, w nawiasach, podana jest liczba (waga). Jeśli w ciągu ostatnich 2 lat przeżyłeś daną sytuację zliczasz liczbę z nawiasów. Jeśli są to tylko dwie lub więcej sytuacje – sumujesz te liczby. Oto lista:
1.       śmierć małżonka (100)
2.       rozwód (73)
3.       separacja małżeństwa (65)
4.       wyrok więzienia (63)
5.       śmierć bliskiego członka rodziny (63)
6.       własna choroba (53)
7.       małżeństwo (50)
8.       zwolnienie z pracy (47)
9.       ugoda małżeńska (45)
10.     emerytura (45)
11.     zmiana stanu zdrowia członka rodziny (44)
12.     ciąża (40)
13.     problemy seksualne (39)
14.     nowy członek rodziny (39)
15.     zmiany w prowadzonym biznesie (39)
16.     zmiana sytuacji finansowej (38)
17.     śmierć bliskiego przyjaciela (37)
18.     zmiana stanowiska pracy (36)
19.     częstsze kłótnie małżeńskie (35)
20.     duże zadłużenie (32)
21.     konieczność zwrotu dużego długu (30)
22.     zmiana obowiązków w pracy (29)
23.     dziecko opuszcza dom (29)
24.     spory z krewnymi małżonka (29)
25.     bardzo intensywna praca nad zadaniem (28)
26.     małżonek kończy lub zaczyna pracę (26)
27.     rozpoczęcie lub zakończenie szkoły (26)
28.     zmiana warunków życiowych (25)
29.     zmiana przyzwyczajeń (24)
30.     kłopoty z przełożonym (23)
31.     zmiana godzin lub warunków pracy (20)
32.     zmiana miejsca zamieszkania (20)
33.     zmiana szkoły (20)
34.     zmiana sposobu wypoczywania (19)
35.     zmiana praktyk religijnych (19)
36.     zmiana aktywności towarzyskiej (18)
37.     niewielka pożyczka czy kredyt (17)
38.     zmiana przyzwyczajeń snu (16)
39.     zmiana częstości spotkań z rodziną (15)
40.     zmiana nawyków jedzenia (15)
41.     wakacje (13)
42.     ważniejsze święta (12)
43.     niewielki konflikt z prawem (11)

Teraz policz swój wynik:

  • Przy wartości poniżej 150 ryzyko zachorowania na chorobę wywołaną stresem jest niewielkie.
  • Wynik w zakresie 150-299 – masz średnio podwyższone ryzyko zachorowania.
  • Wynik przekracza 300 – istnieje duże prawdopodobieństwo zachorowania w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy.
Zatem, przy wyniku równym lub większym od 150 warto udać się do psychiatry lub psychologa i porozmawiać o tym, co Cię stresuje… być może rozwiązać jeszcze jakiś, bardziej sprofilowany test… być może zrobić coś dla siebie… Zapraszam.

Znajdziesz mnie na www.znanylekarz.pl

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

28% Kanadyjczyków w wieku 15+ sprawuje opiekę nad członkami rodziny, z powodów zdrowotnych

Informal Caregivers - osoby opiekujące się swoimi bliskimi (krewnymi, przyjaciółmi) poza systemem opieki zdrowotnej, na własną rękę. Osoby korzystające z opieki to najczęściej osoby niedomagające życiowo z powodu swojego wieku, chorzy na raka, choroby serca, zaburzenia psychiczne, choroby reumatyczne, otępienia.

Formy pomocy mogą być różne - od świadczenia usług transportowych, poprze robienie zakupów, wspólne wizyty u lekarza, przyrządzanie posiłków, sprzątanie - aż po wspólne zamieszkiwanie w trybie 7/24 włącznie.

Dlaczego Kanada? Według Wikipedii ludność Kanady to 33,5 mln. ludzi. Ludność Polski to 37,7 mln. ludzi. Podobnie... Ale są też różnice - PKB Kanady to 38 tys. USD per capita, a PKB Polski 14 tys. USD per capita. Liczba łóżek w systemie tzw. opieki długoterminowej w Kanadzie to ponad 190 tys. łóżek, a w Polsce ok. 30 tys. łóżek... Widać, że przez system publicznej opieki zdrowotnej, w Kandzie płynie szerszy strumień pieniądza, niż w Polsce.

Im mniej opieki instytucjonalnej, tym więcej opieki nieformalnej, w domach... więc jeśli w Kanadzie dotyczy to ponad 9 mln osób - jakie liczby powinny być przytoczone w odniesieniu do Polski? Nikt chyba nie badał statystyk tego zjawiska w Polsce...

Nieformalni opiekunowie ponoszą koszty tej sytuacji... opiekun musi być dyspozycyjny... nierzadko rezygnuje z części lub większości swoich planów, bywa, że rezygnuje z pracy lub z możliwości rozwoju zawodowego... już sam fakt podjęcia opieki jest już trudnością, ponieważ w większości przypadków opiekujący się nie dysponują ani wiedzą, ani umiejętnościami w zakresie opieki, czy medycyny.

Z opieką wiążą się więc stres, wzmożone przewlekłe napięcie, ciągła gotowość, nierzadko bezsenne noce... może to doprowadzić do zaburzeń funkcjonowania (tzw. distress), do pogorszenia stanu zdrowia i konkretnych chorób (np. zaburzeń depresyjnych), a nawet wypalenia.

Jak opiekun może sobie radzić, aby zminimalizować swój stres i jego konsekwencje? Co powinien zrobić, kiedy dopadnie go choroba będąca następstwem jego funkcjonowania w roli opiekuna? Najczęściej będą to zaburzenia typu depresyjnego... Istnieje oczywiście prosta odpowiedź - powinien skorzystać z pomocy lekarza... ale... niezależnie od tego, że pomoc lekarza jest wskazana lub konieczna, wydaje się, że zjawisko jest jednak bardziej złożone...

Mają Państwo doświadczenie w tej kwestii? Znacie kogoś, jest takim nieformalnym opiekunem? Może ktoś z Was jest lub był w takiej sytuacji? Jeśli chcecie napisać, skomentować - nie wahajcie się. Zapraszam do zabrania głosu.